Szalona Italia cz.3

Szalona Italia cz.3

Wczesnym rankiem z uroczego Santo Stefano ruszyliśmy w drogę do Strongoli. Po drodze planowaliśmy zatrzymać się w kilku miejscach. Zmierzaliśmy na południe obserwując zmiany krajobrazu, który stawał się coraz bardziej ubogi w zieleń. Wokół była tylko wypalona słońcem ziemia. Na autostradach królowały stare wysłużone auta, tylko od czasu do czasu mijały nas wypasione fury z niemieckimi i austriackimi rejestracjami.

Zatrzymaliśmy się w Bari. Chcieliśmy zobaczyć najciekawsze miejsca i podjechać jeszcze do Matery i miasteczek w jej pobliżu. Niestety nie można przebiec przez Bari w godzinę, nawet gdy zabytki, atrakcje i miejsca godne polecenia znajdują się stosunkowo blisko siebie.

Skierowaliśmy się do historycznego centrum, czyli dzielnicy Bari Vecchia. Mnóstwo wąskich uliczek, na każdej sznury suszącego się prania, wszędzie kolorowe kwiaty w donicach, często trzeba zmykać przed rozpędzonymi głośnymi skuterami, które przejeżdżają tam gdzie nie mieszczą się samochody.

Na kilkanaście minut weszliśmy do Bazyliki św. Mikołaja, w której za głównym ołtarzem znajduje się pomnik z białego i czarnego marmuru. Jest to grobowiec królowej Bony – żony króla Zygmunta I Starego.

Największą atrakcją Bari jest potężny zamek. Książe Ferdynand Aragoński podarował twierdzę królowej Polski Bonie Sforza. Po śmierci Bony zamek został zwrócony królowi Neapolu i przekształcony w więzienie i koszary. Dziś robi on ogromne wrażenie.

Tuż obok zamku znajduje się ulica Strada delle Orecchiette. Tutaj na rozstawionych stołach kobiety robią makaron orecchiette. Używają do tego specjalnych nożyków. Gotowy suszą na ladach. Zapakowany w woreczki makaron można kupić, choć cena odstrasza. Na koniec zafundowaliśmy sobie przepyszne lody i posiedzieliśmy chwilę na nadmorskiej promenadzie.

Bari nas zauroczyło, było to pierwsze miasto na naszej trasie. Musieliśmy zmierzyć się z największym włoskim problemem, czyli znalezieniem miejsca do parkowania, a podróżowaliśmy w piątkę dwoma autami. Na każdej ulicy są parkingi a na nich kolorowe linie. Miejsca oznaczone żółtym kolorem są tylko dla mieszkańców, niebieskie płatne i białe free są dla wszystkich, ale znalezienie wolnego graniczy z cudem.

Późnym popołudniem ruszyliśmy dalej. Na Materę i okolice nie mieliśmy już czasu. Do Strongoli dotarliśmy o 22.00. Gospodarze kierowali nas telefonicznie i czekali przy wjeździe do miasta byśmy nie błądzili po nocy. Byliśmy strasznie zmęczeni. Upał, kilkaset przejechanych kilometrów i 10 w nogach do tego włoska samowolka na drogach zrobiły swoje.

Dodaj komentarz